sobota, 1 marca 2014

Przepraszam was bardzo, za to, że baardzoo rzadko piszę tutaj, blog ma prawie rok, a dopiero 5 rozdziałów. Zawieszam bloga na czas nie określony, żebyście nie musieli czekać. Wasza Volley ♥

Postaram się w tym czasie cos pisać, jakieś nowe rozdziały ♥ ♥

niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 5

Byliśmy przed komisariatem Policji. Bałam się wejść do środka.

- Karol, nie zrobię tego. Boję się.-spojrzałam mu w oczy. Nagle zaczęliśmy się do siebie zbliżać twarzami. Dotknęłam jego ust swoimi. Nasze języki splotły się w jedno. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Karol oderwał się ode mnie.

- Chyba zapomnieliśmy po co tu przyjechaliśmy- zaczął się śmiać.- Musimy to kiedyś powtórzyć.

- No pewnie. Może jak wyjdziemy z komisariatu?

- Jestem na tak :D

- No to może już tam chodźmy. Chce mieć to już za sobą.

- No pewnie. Więc chodźmy.

 

[kilka minut później]

 

-Dlaczego pani wcześniej nie powiedziała o swoich podejrzeniach?- Powiedział policjant

-Bałam się, że mi nie uwierzycie.

-Pani Wiktorio. Tego dnia, kiedy był wypadek był mecz naszych orzełków. Ale pan Robert nie grał w nim. Nawet nie był na zgrupowaniu. Zajmiemy się tym.

-Dziękuję- odetchnęłam z ulgą

[po wyjściu z komisariatu]

- I widzisz? Nie ma czego się bać. Oni tobie zawsze pomogą-powiedział Karol.

-Przejdziemy się? Nie chcę jeszcze wracać do domu-powiedziałam. Chyba nadal coś czuję do Karola.

-No pewnie.- I puścił do mnie oczko. Gdy tak szliśmy w milczeniu Karol dostał sms-a. Gdy go przeczytał powiedział tylko:

-Muszę już iść. Zadzwonię jutro.- I już go nie było. Nie wiem co się stało. Nawet się nie pożegnał. No trudno. Czas waracać do domu. Nie miałam daleko.

 

[następnego dnia]


Karol nie zadzwonił. Ciekawe co się stało, że wczoraj tak uciekł. Nagle zadzwonił telefon. Myślałam, że to Karol, ale się pomyliłam:

- Dzień dobry. Pani Wiktoria Wiśniewska?- Dzwoniła policja

- Przy telefonie. Czy coś się stało?

- Mogłaby się pani stawić na komisariacie?- Powiedział policjant.

- Dobrze, za chwilę będę


[10 minut później]


-Witam. Co się stało?
-Aresztowaliśmy pana Roberta. Jest w trakcie przesłuchania, ale do niczego się nie przyznaje...
- Ale to na pewno był on! Uwierzcie mi!
- Jak na razie mamy tylko zeznania przeciw zeznaniom. Robimy co w naszej mocy, żeby dowiedzieć się prawdy. Dzisiaj będziemy jechać pod halę , gdzie została pani potrącana.- Powiedział policjant.

- Dopiero teraz?! Ponad 3 tygodnie temu był wypadek!

- Takie procedury, niestety.- Odrzekł mężczyzna.
- Mogę już iść?- Spytałam. Gdybym musiała jeszcze tu zostać zostałabym pewnie aresztowana za zaatakowanie policjanta na służbie.
- Proszę bardzo. Jak będziemy mieli jakieś nowe informacje powiadomimy panią.- Odpowiedział.


****************************************************
Uff. I kolejny rozdział. Wiem, wiem. Znowu zniknęłam. Ale poprawię się. Zbliża się wolne i nadrobię to wszystko :)))
Wiem, krótki, ale następne będą dłuższe :)

niedziela, 20 października 2013

Rozdział 4

Moje wyniki badań były na tyle dobre, że lekarze postanowili mnie wypisać po 2 tygodniach. Od tamtego incydentu z Karolem nie przyszedł już mnie odwiedzić. Gdy wróciłam, od razu do niego zadzwoniłam:- Cześć, tu Wiktoria.-Cześć, o co chodzi?- powiedział- Moglibyśmy się spotkać? Chciałabym z tobą porozmawiać.
- No pewnie. A kiedy i gdzie?
- O 16 w kawiarni "Café". Pasuje ci?
- No pewnie :) To jesteśmy umówieni. Do zobaczenia.
- Cześć - powiedziałam. I się rozłączył. Strasznie się ucieszyłam, kiedy się zgodził. Myślałam, że się obraził, za to, że tak na niego wrzasnęłam. Do spotkania miałam jeszcze 4 godziny. Zamówiłam sobie pizze (miałam dosyć szpitalnego jedzenia). Gdy skończyłam jeść poszłam wziąć długą kąpiel z bąbelkami. Wyprostowałam włosy, ubrałam się w to, pomalowałam się i wyszłam z domu. Do kawiarni przyszłam 15 min przed czasem, ale Karol już tam był. Mile mnie zaskoczył, bo od kiedy pamiętam to zawsze się spóźniał (nawet na lekcje).
- Cześć. Ślicznie wyglądasz -powiedział -zamówić ci coś?
- Hej. Kawę poproszę :).
- Kelner. Kawa i jabłecznik dla tej ślicznotki -powiedział Karol.
- Ej! Chcesz mnie utuczyć? -zaśmiałam się
- Przydałoby ci się trochę więcej kalorii -i on się zaśmiał -O czym chciałaś ze mną porozmawiać?
- O tym co wydarzyło się w szpitalu. Przepraszam cię za to, że tak zareagowałam słysząc wzmiankę o Robercie.
- Ok. Rozumiem.
- Źle się z tym czuję. Nie chciałam o nim rozmawiać, ponieważ mam przypuszczenia, że on mi to zrobił. Groził mi, że gdy mu powiedziałam, że nie chcę już z nim być..
- Ale jak to? -widać było, że był w szoku -Nie wydaję się on agresywny.
- Ale niestety jest. Widziałam, że ten samochód miał niemiecką rejestrację.
- Musisz to powiedzieć na Policji. Chodź. Zawiozę cię.
- Ok. :)

--------------------------------------------------------------------------------
Wracam do was po (?) miesięcznej przerwie. Mam nadzieję, że ktoś czyta tego bloga :P
Postaram się teraz dodawać posty w niedzielę wieczorem ;) I będą dłuższe ;)

poniedziałek, 27 maja 2013

Powiadomienie

Przepraszam was, ale przez jakiś czas nie będę dodawała postów na bloga. Mam strasznie dużo nauki. Muszę poprawić oceny (I ♥ Biologia) i mamy konkurs między klasowy. Postaram się dodać post w niedziele, ale nic nie obiecuję :)
~ SkroManiaczka

poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 3

Dlaczego Robert mi to zrobił? Przecież zawsze był miłym i dobrym człowiekiem. Nigdy nie przejawiało się w nim tyle agresji... Chociaż... tydzień przed zerwaniem zaczął wyżywać się na mnie po przegranych meczach w klubie. Groził mi, kiedy mu oznajmiłam, że z nami koniec. Ale, że aż tak? Moje rozmyślania przerwała Julia. Gdy zobaczyła, że nie śpię (tak jak Łukasz) przestała kontrolować swoje emocje. Łzy leciały jej ciurkiem.
-Przestań płakać, bo całe łóżko będę miała mokre.- zażartowałam.
-To wszystko moja wina! Gdybym cię nie zabrała na ten cholerny mecz, nic by się nie stało!
-Przestań się obwiniać! To nie twoja wina Twój brat próbował mnie zabić.
-Robert? To nie możliwe. Przecież on w tamtym czasie był na wyjazdowym meczu z San Marino. To znaczy tak mi mówił przez telefon, kiedy z nim rozmawiałam.
-Ale ten samochód miał niemiecką rejestrację i wyglądał jakby dopiero wyjechał z salonu. A z tego co pamiętam, to Lewy ma słabość do nowych samochodów. Ej, mam prośbę. Możesz mi podać liścik, który jest w kwiatach?- Dopiero go zauważyłam.
-No pewnie :) A od kogo je dostałaś?-spytała
-Od siatkarza, który mnie uratował.-Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Dała mi go. Byłam ciekawa co znajdę w środku. I przeczytałam:
Wiki, wracaj do zdrowia. Przyjdę cie odwiedzić. I zadzwoń jak się obudzisz. To mój numer telefonu: 123-456-789.Karol.Karol, KAROL! Uratował mnie!
Ej co tam jest napisane?-powiedziała Julia przypominając mi tym samym, że nie jestem sama.
-To Karol. Karol Kłos. To on mnie uratował! Mam do niego zadzwonić jak się obudzę-byłam strasznie podekscytowana.
To co ty robisz? Masz telefon i dzwoń!!
Okej!- zaczęłam się śmiać.Nigdy jej takiej nie widziałam. Wykręciłam jego numer. Po 3 sygnałach odebrał:
-Halo?
-Cześć. Tu Wiktoria...
-Wiki! Jak dobrze cię usłyszeć. Zacząłem się już niepokoić.-powiedział.
-Obudziłam się tak ok. 3 godz. temu ..
-A jak się w ogóle czujesz?-spytał- mam dzisiaj czas o 15, to przyjdę do ciebie :)
-Jest już dobrze. Będę czekać.-opowiedziałam.
-Muszę kończyć. Za 30 minut mam trening. Pa. Całuję.-I się rozłączył. Nie mogłam uwierzyć w to, że właśnie gadałam z gwiazdą Skry i moim przyjacielem w jednej osobie.
-I co?- powiedziała Julia, która nadal była na sali.
-Przyjdzie mnie odwiedzić o 15! Strasznie się cieszę!!
[6 godzin później]
Otworzyłam oczy (byłam zmęczona spaniem przez 9 dni). Siedział na stołku, zaraz obok łóżka. Nie mogłam w to uwierzyć.
-Czy ja nadal śpie?-powiedziałam.
-Wydaje mi się, że nie. To ja Karol.-I wystawił język.
I zemdlałam ...
[jakiś czas potem]
-Pani Wiktora przeżyła szok. Czy mówiła coś przed utratą przytomności?- powiedział chyba lekarz.
-Tak, nie mogła uwierzyć, że ja to ja- czyli Karol ciągle tu jest! Czyli jednak to nie był sen. Byłam szczęśliwa.
-Ja dalej nie mogę uwierzyć, że tu jesteś.-powiedziałam do niego.
-Wiki. Ale mi stracha napędziłaś.Pnie doktorze, moglibyśmy zostać sami?
-No dobrze, ale nie za długo.-oznajmił. I już go nie było.
-Karol, czy widziałeś wypadek?
-Samego zderzenia nie. Jeśli dowiem się kto ci to zrobił to ten suki syn nie będzie miał życia. Ale już nie mówmy o wypadku. Słyszałem, że chodziłaś z Lewym. Czy to prawda?- Karol  chyba nie wie, że mam przypuszczenia, że zrobił to właśnie on.
-Nie mówmy o nim. Proszę.- powiedziałam.
-Ok. A tak w ogóle, to co u Łukasza? Dawno go nie widziałem. Oglądałem finał. Świetnie zagrał.
-U mnie w porządku i dzięki ;) - do sali wszedł Łukasz.- A jak się czujesz Wika?
-Lepiej. Ej chłopaki. Czy Andrea podał skład reprezentacji na ten sezon?
-Tak.- odpowiedzieli razem i zaczęli się śmiać.
-Co was tak śmieszy?
-Jesteśmy razem w reprezentacji.-powiedział Karol
-Naprawdę? Gratuluje !!
-Dzięki.- i znów zaczęli się śmiać.
-A jak tam twoja wojna z Andrzejem Karol? przypomniało mi się, o jego stronce na Facebook'u.
-Jak na razie wygrywam, ale ostatnio Wrona dodał zdjęcie z Lewandowskim ...- powiedział
-Prosiłam cię, żebyś o nim nie mówił!- wykrzyczałam mu w twarz. Byłam na niego wściekła.-Możecie wyjść? Źle się poczułam.
-Może wezwę lekarza?- powiedział zatroskany Łukasz
-Nie, dzięki. Prześpię się trochę.
-Jak chcesz. Pa

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to mamy 3 rozdział. Mam nadzieję, że się podoba :) I jeżeli widzicie, to i komentujcie :)

niedziela, 12 maja 2013

Rozdział 2

Obudziłam się w jasnym pokoju (chociaż było ciemno). Do ciała miałam przypięte pełno rurek i kabelków. Przez chwile nie wiedziałam, gdzie się znajduję. Później przypomniałam sobie o wypadku. Byłam ciekawa ile tak leżałam. Chciałam wstać z łóżka, ale ból był za duży... Za oknem było ciemno. Zegarek wiszący nad drzwiami wskazywał 5.15. Zastanawiałam się ile leżałam nieprzytomna. Na szafce zauważyłam kwiaty. Pewnie od Łukasza :) Po kilku minutach ogarnęłam się, że ktoś śpi na krześle obok mojego łóżka. Nie rozpoznałam twarzy (za ciemno). Zaczęło mi się nudzić. Zauważyłam, że na szafce obok kwiatów leżał mój telefon. Wzięłam go do ręki i zobaczyłam w nim: 15.04 !! 9 DNI !! 9 dni byłam nie przytomna. Nakierowałam telefon na osobę śpiącą na krześle  Łukasz :) Pewnie już po finale z Sovią. Jestem ciekawa, kto wygrał. Mam nadzieję, że pokazał ZB9 kto tu rządzi. Po godzinie rozmyślań Łukasz się obudził. Gdy zobaczył, że i ja się obudziłam zaczął płakać. Nic nie mówił. Pobiegł do dyżurującego lekarza. 5 minut później wrócił. Od razu do mnie podszedł i mnie mocno przytulił:
- Ej, bo mnie zgnieciesz.-powiedziałam.
Byłam zdziwiona, że mój głos tak brzmi. Był cichy, ochrypły, osoby, która ma zaraz zejść z tego świata.
Nic nie mówił.
- Jak się pani czuje, pani Wiktorio?
-Nie najgorzej, ale bywało lepiej.
-Czy pamięta coś pani z dnia wypadku?
-Tak. Przechodziłam przez ulicę, przyjaciółka krzyknęła, że mam uważać, uderzył we mnie samochód i obudziłam się tutaj. Najdziwniejsze było to, że ten samochód nie próbował się zatrzymać.
-A widziała pani twarz kierowcy? Lub pamięta pani jakieś charakterystyczne elementy samochodu?- zapytał policjant, który wszedł do sali i usłyszał ostatnie zdanie mojej wypowiedzi.
-Tak. Samochód był bardzo nowoczesny. Na pierwszy rzut oka widać, że kierowca lubi nowe samochody i co chwile je zmienia. I wydawało mi się, że miał niemiecką rejestrację.
-Mógłbym zostać z Wiki sam? Chciałbym z nią porozmawiać.- Wtrącił się Łukasz.
[po chwili]
-Jak myślisz. Kto mógł to zrobić?- powiedział
-Wydaje mi się, że Robert. Gdy z nim zerwałam powiedział: "Jeszcze tego pożałujesz". Nie wiedziałam, że jest zdolny do takich rzeczy.-powiedziałam- A tak w ogóle to co się stało później? Gdy samochód we mnie uderzył? Jula powiedziała ci co stało się później?
-Tak. Wszystkie szczegóły. Podbiegła do ciebie. Była strasznie roztrzęsiona. Nie wiedziała co zrobić. Po chwili podbiegł do ciebie jakiś siatkarz ze Skry. Julia nie rozpoznała twarzy. Zadzwonił po karetkę. podczas upadku coś sobie rozcięłaś (nie zauważyła co) i traciłaś szybko krew. Założył ci opaskę uciskową. Był strasznie zawzięty. Zaczął krzyczeć do ciebie po imieniu, jakby skądś ciebie znał. Później przyjechali sanitariusze. To wszystko co mi wiadomo. Aaaa. Zapomniałbym. Ten siatkarz zostawił ci kwiaty, kiedy mnie nie było.Pielęgniarki mi powiedziały.-powiedział.
Widać było po nim, że był strasznie smutny, gdy mi opowiadał o wydarzeniach tamtego wieczoru...
- Gdy przyjechałem do szpitala byłaś na sali operacyjnej. Byłaś tam prawie 5 godzin! Gdy skończyli potrzedł do mnie lekarz i powiedział: "robiliśmy co mogliśmy". Bałem się, że straciłem jedyną osobę, która mi została. Kiedy przywieźli cię na sale Intensywnej Opieki Medycznej twoje serce biło strasznie niemiarowo, jakby zaraz miało przestać bić. Lekarz powiedział, że podczas operacji straciłaś strasznie dużo krwi i oznajmił, że kluczowa jest 1 godzina po operacji. Byłem przy tobie tak długo, aż pielęgniarki nie wyganiały mnie z sali. Tylko 1 dnia mnie nie było, kiedy był finał. Gdy wróciłem do ciebie po meczu (tydzień po operacji) nie budziłaś się. Strasznie się bałem. Ale obudziłaś się...
Po tej wypowiedzi przestał kontrolować swoje łzy. Wyobraziłam sobie, co on wtedy czuł.
- Przepraszam Łukasz, za to, że byłam nie uważna i bałeś się o mnie.
- Nie przepraszaj. Muszę już iść.
-Hej Misiek ;)
- Będę jutro.
-Cześć :)

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej :) I mamy 2 rozdział. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Przepraszam, że tak długo nic nie pisałam, ale majówka, testy 3 gimnazjalistów i wycieczka sprawiły, że nie miałam czasu napisać rozdział. :) Postaram się dodać 3 rozdział jutro. :)

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 1.

5.04 wieczór,przeglądałam notatki na zajęcia, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Byłam zdziwiona, była 23.00.Ubrałam szlafrok na pidżamę z misiem, założyłam bambosze na nogi i poszłam otworzyć drzwi. Stała w nich moja przyjaciółka Julia. Była strasznie przejęta:
- Mam bilety na jutrzejszy mecz Skry z Politechniką !! Udało mi się je zdobyć w ostatniej chwili !!
 Aaaa!-strasznie się ucieszyłam, gdy to usłyszałam. Jeszcze nigdy nie miałam okazji oglądać meczu na żywo. Zawsze za późno sprawdzałam, czy jakieś jeszcze są:
-Aaaaaaaaaa!! O której jest mecz!?
- O 18, przyjdę po ciebie o 16.
-Ok.- I już jej nie było.
Cieszyłam się jak dziecko. Przez te emocje nie mogłam zasnąć. Udało mi się dopiero o 5 nad ranem. Obudziłam się o 14. Wstałam, umyłam się, ubrałam się w szlafrok. Jadłam sobie spokojnie obiad, gdy nagle zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu pojawił się obcy numer:
- Halo?
- Hej Wiki ;) To ja Jula. Dzwonie z telefonu mamy. Pieniądze skończyły mi się na koncie. Pewnie nie dawno wstałaś. Za pół godziny jestem u ciebie. Pa.- rozłączyła się. Spojrzałam na zegarek. 15.30 !! Talerz po obiedzie schowałam do zmywarki i poszłam do swojego pokoju. Ubrałam się w czarną bluzkę i żółte rurki. Pomalowałam sobie twarz na czarno-żółto. Byłam gotowa do wyjścia. Po 5 minutach przyszła Julia i poszłyśmy na stadion. Całą drogę myślałam o tym, czy spotkam Karola poza boiskiem. Po 20 minutach dotarłyśmy na stadion. Miałyśmy fantastyczne miejsca (zaraz za sztabem szkoleniowym Skry). Zawodnicy obydwóch klubów własnie się rozgrzewali. Zobaczyłam Go. Nic się nie zmienił od naszego poprzedniego spotkania :) Ciekawe, czy by mnie poznał, gdybym do niego podeszła. Po godzinie rozpoczął się mecz. W wyjściowym składzie wyszli: Winiarski, Atanasijević, Bąkiewicz, Kłos, Wlazły, Cupkovic i Zatorski. Mecz był bardzo zacięty, ale zakończył się na szczęście wygraną Skrzatów (3:1). MPV został Karol. Byłam z niego bardzo dumna! Chciałam do niego podejść i pogratulować mu wygranego meczu i statuetki, ale niestety dziennikarze byli szybsi... Podeszłam do Pawła Zatorskiego po autograf. Pogratulowałam mu wygranego meczu:
 - Skądś cię kojarzę.- powiedział - Naprawdę?-odpowiedziałam -Ale nie wiem skąd. Przykro mi ..Podeszłam do Julii, która właśnie ucięła sobie pogawędkę z Bąkiem. Po 30 minutach wyszłyśmy ze stadionu. Byłam bogatsza o autograf Wlazłego, Winiarskiego, Zatiego, Alka, Woickiego i Cupka. Julii udało się zdobyć Kooistry, Muzaja, Bąka, Boninfantego, Winiara i Pliny. Byłam zawiedziona, że nie udało mi się pogadać z Karolem. Nagle usłyszałam krzyk Julki: -WIKI !! UWAŻAJ !!Wszystko działo się strasznie szybko. Przechodziłam przez jezdnię, kiedy rozpędzony samochód uderzył we mnie. Upadłam, uderzyłam się głową o asfalt i straciłam przytomność.