Byliśmy przed komisariatem Policji. Bałam się wejść do środka.
- Karol, nie zrobię tego. Boję się.-spojrzałam mu w oczy. Nagle zaczęliśmy się do siebie zbliżać twarzami. Dotknęłam jego ust swoimi. Nasze języki splotły się w jedno. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Karol oderwał się ode mnie.
- Chyba zapomnieliśmy po co tu przyjechaliśmy- zaczął się śmiać.- Musimy to kiedyś powtórzyć.
- No pewnie. Może jak wyjdziemy z komisariatu?
- Jestem na tak :D
- No to może już tam chodźmy. Chce mieć to już za sobą.
- No pewnie. Więc chodźmy.
[kilka minut później]
-Dlaczego pani wcześniej nie powiedziała o swoich podejrzeniach?- Powiedział policjant
-Bałam się, że mi nie uwierzycie.
-Pani Wiktorio. Tego dnia, kiedy był wypadek był mecz naszych orzełków. Ale pan Robert nie grał w nim. Nawet nie był na zgrupowaniu. Zajmiemy się tym.
-Dziękuję- odetchnęłam z ulgą
[po wyjściu z komisariatu]
- I widzisz? Nie ma czego się bać. Oni tobie zawsze pomogą-powiedział Karol.
-Przejdziemy się? Nie chcę jeszcze wracać do domu-powiedziałam. Chyba nadal coś czuję do Karola.
-No pewnie.- I puścił do mnie oczko. Gdy tak szliśmy w milczeniu Karol dostał sms-a. Gdy go przeczytał powiedział tylko:
-Muszę już iść. Zadzwonię jutro.- I już go nie było. Nie wiem co się stało. Nawet się nie pożegnał. No trudno. Czas waracać do domu. Nie miałam daleko.
[następnego dnia]
Karol nie zadzwonił. Ciekawe co się stało, że wczoraj tak uciekł. Nagle zadzwonił telefon. Myślałam, że to Karol, ale się pomyliłam:
- Dzień dobry. Pani Wiktoria Wiśniewska?- Dzwoniła policja
- Przy telefonie. Czy coś się stało?
- Mogłaby się pani stawić na komisariacie?- Powiedział policjant.
- Dobrze, za chwilę będę
[10 minut później]
-Witam. Co się stało?
-Aresztowaliśmy pana Roberta. Jest w trakcie przesłuchania, ale do niczego się nie przyznaje...
- Ale to na pewno był on! Uwierzcie mi!
- Jak na razie mamy tylko zeznania przeciw zeznaniom. Robimy co w naszej mocy, żeby dowiedzieć się prawdy. Dzisiaj będziemy jechać pod halę , gdzie została pani potrącana.- Powiedział policjant.
- Dopiero teraz?! Ponad 3 tygodnie temu był wypadek!
- Takie procedury, niestety.- Odrzekł mężczyzna.
- Mogę już iść?- Spytałam. Gdybym musiała jeszcze tu zostać zostałabym pewnie aresztowana za zaatakowanie policjanta na służbie.
- Proszę bardzo. Jak będziemy mieli jakieś nowe informacje powiadomimy panią.- Odpowiedział.
****************************************************
Uff. I kolejny rozdział. Wiem, wiem. Znowu zniknęłam. Ale poprawię się. Zbliża się wolne i nadrobię to wszystko :)))
Wiem, krótki, ale następne będą dłuższe :)